Rozdział 1
- Lola! Siedzisz tylko w pokoju i nic nie robisz. Mogłabyś chociaż zrobić lekcje. - Mama wparowała do pokoju jak szalona. Lola szybko otarła łzy i uśmiechnęła się szeroko jak mogła.
- Ale mamo, ja przecież odrobiłam lekcje. I spakowałam się. Daj mi spokój rysuję tylko.
- Masz oczy czerwone jak u królika.
- Oglądałam przed chwilą łzawe romansidło. Trochę się popłakałam, ale to nic.- Uśmiechała się nadal.
- A tak w ogóle, to przed chwilą dzwoniła Irka, wpadnie do Ciebie za godzinę. Podobno umówiłyście się, że będziecie piekły razem babeczki.
- Muffinki.- Poprawiła Lola. - Możesz już iść? Chcę dokończyć film.- Dodała zakładając słuchawki.
- Ehh, no dobrze, ale nie zapomnij że Irka przyjeżdża, ok? Ja nie będę za Ciebie sprzątała skarpetek na podłodze. I ogarnij ubiór. Masz na sobie samą pstrokaciznę.
- Dobrze. - Zgodziła się dziewczyna, chwilę po tym, gdy Mama zamknęła drzwi.
Nie. Lola nie jest i nie była EMO. Lubi płakać. Jest jej wtedy lżej. Ma czas na radość, śmiech, przyjaźń, rodzinę. Lubi kolory, ale czasem ubiera je tylko po to by zakryć smutek. By nikt jej o nic nie podejrzewał.
A no tak zapomniała że musi przeczytać książkę, która pożyczyła jej Irka. Trzyma ją w domu ponad miesiąc. Uff, tylko 30 stron. "Kto pokocha małą Mizię?". No pięknie. Jej oczy zaraz się zmienią w pustynię.
Pozbierała szybko skarpetki z podłogi i ubrała pomarańczową sukienkę i swoje fioletowe kapcie-balerinki z kokardką. Uczesała włosy i zaczęła czytać.
Nie zdążyła dojść do 10 strony a Irka już u niej była. Przyniosła tacę na muffinki, papilotki i jogurt. Na szczęście nie pytała o książkę. Pytała o chłopaków. No to ładnie. Irka się zakochała. W Dominiku. Najgorszym palancie z klasy.
- Jak można się w nim zakochać! No nie możliwe. - Powiedziała głośno Lola pukając się w głowę.
- No ej! Jest ładny, zabawny, pomocny i lubi to co ja! Lepszego nie może być!
- No Irka, otwórz oczy! Przecież... - przerwała by wziąć głęboki oddech.- Dziwny zapach.
To samo zrobiła przyjaciółka dziewczyny. Złapała się za głowę.
- Wyciągnij pudełko od jogurtu ze śmieci.
- Co?! No nie mów że był spleśniały.
- No chyba jednak był! - Po tych słowach w kuchni rozległ się wrzask.
- Ratuj co się da! - Wrzasnęła Lola. Powąchała składniki mokre.Śmierdziało jak diabli! Powąchała składniki suche. Uff, tu już jednak nic nie czuła.
- Irkaaa!!!!
- O co chodzi?!
- No ej przecież mogłaś najpierw sprawdzić datę, zanim wzięłaś jogurt z domu!
Chwilę patrzyły na siebie z gniewem. Szare oczy wpatrywały się w oczy zielone. Trwało to kilka minut, aż kąciki ust każdej z nich zaczęły drżeć. Wybuchły śmiechem.
- Wychodzi na to.. że musimy.. na deser zjeść tosty z serem.
***
Wieczorem, gdy przyjaciółka poszła już do domu, Lola szykowała się do spania. Położyła się na chwilę i liczyła owce, żeby zasnąć, tak dla zabawy. Jej oczy zamykały się ale nie zasypiała. Na chwilę się odprężyła i zamknęła je na dłużej. Ale coś czuła, że musiała je otworzyć.
Stała przy niej Irka. Patrzyła na nią z gniewem.
- Irka, co jest?
- O, jaśnie pani się obudziła. Masz gościa.
Dlaczego Irka zachowywała się jak mama? I kim był gość?
W jej stronę szła dziwna postać.
To był.... jakiś chłopak!
Nie rozumiała co się dzieje.
- Cześć Lola. Co tam u Ciebie?
- Wszystko dobrze. Kim ty w ogóle jesteś?-Spytała się łapiąc się za głowę.
- Jestem tylko wytworem Twojej chorej wyobraźni. Nie przejmuj się. Chcę być tylko przyjacielem.- Gość tylko się uśmiechnął.
- Co? jakiej wyobraźni?!- Przerwała i padła na tapczan.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz